Zaproszenie do złości
Wyobraź sobie następującą sytuację:
Wracasz po pracy do domu. Jesteś zmęczony/a, głodny/a, dodatkowo twój szef cały dzień czepiał się ciebie. Masz dosyć wszystkiego. Marzysz o tym, żeby chwilę odpocząć. Kiedy dochodzisz do domu, już na klatce czujesz zapach przypalonego obiadu. Myślisz sobie „no, to z obiadu nici” i czujesz, jak zaczyna ci rosnąć ciśnienie. „Przecież wszystko było wczoraj przygotowane, jak można było to spalić.” Wchodzisz do domu. Kiedy rano wychodziłeś/aś do pracy było posprzątane a teraz mieszkanie wygląda jakby przetoczył się po nim tajfun. Czujesz się coraz gorzej. Idziesz do łazienki umyć ręce, ale w zlewie leżą brudne skarpetki (ile razy można powtarzać, że miejsce brudnych skarpetek jest w pralce? No ile?) Chcesz wytrzeć ręce, ale jak zwykle ręcznik leży na ziemi zamiast wisieć sobie na wieszaczku (po co kupować te cholerne wieszaczki, jeśli wszyscy w domu zachowują się tak, jakby nie wiedzieli do czego służą.
Teraz zastanów się, ile takich „zaproszeń do złości” otrzymałeś/as w ciągu dzisiejszego dnia. Zapisz,
-
kiedy to było
-
co wtedy myślałeś/aś
-
co czułeś/aś
-
co zrobiłeś
-
opisz, jakich wyborów dokonałeś (przyjąłeś/aś zaproszenie czy nie, jak wyraziłeś/aś swoją złość, jakie były tego konsekwencje)
Pamiętaj, zaproszenie do złości jest tylko zaproszenie. Możesz je przyjąć lub odrzucić. Możesz wybrać, co z nim zrobić i jak się zachować. MASZ WYBÓR, NIE REZYGNUJ Z NIEGO.